Warunki pracy oferowane ukraińskim imigrantkom wciąż na żałośnie niskim poziomie. Jak donosi portal Ofemin, Ukrainki muszą na co dzień zmagać się z przemocą słowną i fizyczną, odczłowieczeniem, czy nieuczciwymi praktykami ze strony polskiego kapitalisty. Obelgi, wyzwiska i atmosfera przywodząca na myśl apartheid to dla nich nieodłączne elementy pracy w Polsce.
Z opowieści Ukrainek wynika, że najczęściej podejmowanymi przez nie pracami są: praca w restauracjach jako kelnerki oraz opieka nad dziećmi (nieraz za darmo połączona ze sprzątaniem domu). Kelnerki skarżą się, że spotykają się z agresją i pogardą nie tylko ze strony szefów, ale też klientów. Ci zwracają się do nich bez szacunku oraz nie dają napiwków (które w gastronomii stanowią dużą część wypłaty). Opiekunki podobnie są poniżane i traktowane jak gorsze. Dokłada się im także pozaprogramowych obowiązków. Cieszą się tylko, że większość czasu pracy spędzają z samymi dziećmi, które jeszcze nie wdały się w rodziców.
Oba te zawody mają to do siebie, że polegają na kontakcie z bogatymi, lub przynajmniej względnie zamożnymi przedstawicielami społeczeństwa. Jak widzimy mit głupiego, zacofanego motłochu i oświeconej elity, wali się w zetknięciu z rzeczywistością. Bogacka śmietanka narodu zawsze podchodziła z pogardą do prostego człowieka, obnosiła się rasizmem i seksizmem. Dziś tylko nauczyła się ukrywać swoje uczucia na salonach i przed kamerą. Ukraińskie pracownice pokazały swoim świadectwem jak to wygląda naprawdę.
Nareszcie spełnia się mokry sen polskiej bogatej klasy średniej, by móc poczuć się jak prawdziwy Sarmata. Pokazać do czego służy i gdzie jest naturalne (przez boga dane) miejsce Ukraińca. Póki co tu u siebie. Jutro być może już na samej Ukrainie. Dzięki osobom skupionym wokół Konfederacji i dzięki ideowym przyjaciołom tejże (czyt. Mateusz Piskorski) sen, że nad Lwowem zawiśnie polska flaga już jawi sie na horyzoncie. Geopolityka nie znosi próżni – to jak gra w szachy. Kiedy “na Ukrainie wytworzyły się Dzikie Pola” (cytat M.P.) to naturalną koleją rzeczy będzie ponowne przywłaszczenie sobie “niezagodspodarowanego” terenu (przykład znamy z historii). Na… Czytaj więcej »
Ja nigdy nie daję napiwków i nie mam zamiaru czuć się z tym źle.