W sumie w okresie od 16 marca do końca września NBP zasilił system bankowy środkami o wartości 158 mld zł, co odpowiada prawie 7 proc. PKB. Kto za to zapłaci? Otóż zapłacimy my wszyscy ponieważ ten zastrzyk pieniądza oznacza wzrost inflacji i cen na kupowane przez nas dobra.
Prezes NBP Adam Glapiński przyznaje jednak, że mimo tej ogromnej pomocy udzielonej przez nas wszystkich sektorowi bankowemu (który jednak do nas wszystkich nie należy a państwo nie ma w nim nawet większości udziałów), sektor ten w 2021 roku może odnotować straty. Mają one wynikać ze spadku dynamiki udzielania kredytów. Ograniczenie ogólnej konsumpcji oznacza także ograniczenie tej prowadzonej na kredyt. Spowolnienie konsumpcji przekłada się w warunkach gospodarki kapitalistycznej również na spowolnienie w dziale inwestycji. To zaś oznacza pogłębienie spadku popytu na kredyty.
Do załamania sektora jednak nie dojdzie. Banki zachowają ściągalność zadłużenia kredytów udzielonych przedsiębiorstwom a tym samym zachowają płynność finansową. Jest to możliwe dzięki opłaconej przez podatników zapomodze finansowej dla kapitalistów, która pomogła spłacić znaczną część ich zobowiązań finansowych.
Źródło: Business Insider