Popatrz, nietykalny szlachto z piekła rodem, na obraz, którego na co dzień nie widzisz! Popatrz, ozłocona święta skarbonko w kształcie świni, na pracę, której się tak brzydzisz! Może i masz wzniosłe pragnienia, lecz widokiem są praca, praca i jeszcze raz praca. To proletariatu opus, dzieło, lecz kasa jedynie w twoich rękach się obraca! Zlecaj kolejne, coraz to większe fundamenty z krwi i kości nędznych najemników, Nie słysz, potrzebujących tu zwyczajnej kromki chleba, dziecięcych i błagalnych krzyków. Szastaj fortuną, na prawo i lewo – ona jedna twoim atrybutem szacunku, Lecz za swoje szkody oraz występki rychło obawiaj się wysokiego rachunku. Bo to w proletariacie nieposkromiona siła, ten w końcu odbije ci piłeczkę, A ty, burżuju, będziesz musiał wziąć kij, spakować lakierki i klamoty w siateczkę. Dziękuj, że tylko taka kara cię czeka – twoja kasa rozłożona sprawiedliwie, Bo my, proletariusze, nie jesteśmy tak mściwi jak ty, wolnorynkowy przegrywie
zajebiste